Szukaj

niedziela, 15 marca 2015

Rozdział 1

*dzwonek budzika*Powoli wyciągnęłam się z łóżka. Poszłam do toalety, a ta jak zwykle była zajęta. Przez moją kochaną (wyczujcie ironię) siostrzyczkę, Mabel. Jest o 2 lata młodsza ode mnie i odkąd ma chłopaka, przesiaduje w kiblu dłużej niż ja! Co jest dziwne, bo zazwyczaj TO JA byłam tą paniusią która 4 godziny potrafiła w toalecie przesiedzieć. Na szczęście tej paniusi już nie ma! Teraz jest dojrzała i mądra 18 latka która niedługo jedzie aż do Hollywood na studia. To tylko dzięki mojemu ojczymowi dostałam stypendium do wymarzonego collegu. Jestem mu za to wdzięczna.
-Mabel! Wyłaź! Nie mieszkasz sama w tym domu!!!- krzyknęłam. -Odwal się! Jak se faceta w końcu znajdziesz, to wtedy zobaczysz jak to jest!-wrzasnęła. Czy ona kiedy kolwiek przestanie mi dokuczać z tym "facetem"?! Nie moja wina, że czekam na tego jedynego! 
*30 minut później* Nareszcie udało mi się wyciągnąć Mabel z łazienki. Teraz ja mogę się wyszykować, chociaż za 40 minut zaczynają się lekcje. *Na pewno mniej niż 30 minut później* 
-Masz wszystko Mabel?- zapytałam się siostry. Mabel ma w zwyczaju zapominać wielu rzeczy do szkoły, a ja jako "kochająca" siostra mam obowiązek dopilnować aby nic nie brakowało w jej plecaku. Przynajmniej tak mówi mama.-Taaa...- odpowiedziała mi niechętnie. -No to ruchy, bo za 15 minut mamy lekcje.- powiedziałam. Na szczęście nie mamy daleko do szkoły. 15 minut piechotą, 10 biegiem, a 5 rowerem. Dzisiaj wybrałyśmy bieg. Mam nadzieję że się nie spóźnimy...






Fiu,fiu! Ile to ja już czasu postu nie dawałam. Z 3 tygodnie będą. Przepraszam. Ale ogólnie nie miałam weny ani czasu. Mam nadzieję, że nie będzie się to powtarzać, ale nic nie obiecuję. Kocham was moje gwiazdki i do zobaczenia w następnym rozdziale :***

poniedziałek, 2 marca 2015

Prolog

No i jestem. Tutaj. Tak jak zawsze marzyłam. Nie. To się nie uda. A może jednak? Nie, nie, NIE! Co ja sobie myślałam. Chociaż... Nie to nie wypali. W co ja się wpakowałam. Może i jest to droga do moich marzeń ale....DO JASNEJ CHOLERY! Chyba zaraz tu padnę. Nie, nie mogę paść. To by dopiero było. Chyba że....NIE! Weź się ogarnij Anka. OGAR! Weź się w garść. Dasz radę. Jak to babcia Steffi powiadała:''Co będzie to będzie-Trzeba dalej żyć!". Boże, babciu, te twoje motta....-Anna Starstasch!- ktoś zawołał. Chyba kobieta. O boże! Ale To JA! To mnie woła! Co robić, co robić?! Okej, okej. Wstań z tego krzesła, idź i pokaż co potrafisz! Okej, powoli. Jeden krok, a potem drugi, i jeden i drugi. Dojdź do drzwi nr.8. Powolutku. Nie denerwuj się. O tak. -Dzień...dzień...dobry...- przywitałam się. O nie! Czy ja się zająkałam. To nie do pomyślenia. Na pewno straciłam już u nich dużo punktów. Jestem taka beznadziejna. -Dzień dobry Anno. Przejdźmy do szczegółów. Pokaż co potrafisz.- powiedział mężczyzna w średnim wieku z ciemną brodą i ogromnymi okularami. Chyba nawet trochę za dużymi. Boże, jak się boję! Chyba się zsikam. Dobra, już dobra. Wrzuć na luz. He...he.... No to zaczynam. Dam radę...dam radę.....